Czekając na Roberta Capę
Susana Fortes
tłumaczenie: Weronika Ignas-Madej
Wydawnictwo: Muza
ocena: 5/10
Historia zwiazku Gerdy Taro i Roberta Capy. I o ile on jest powszechnie znanym, jednym z najwybitniejszych fotoreporterów, to jej postać jest jedynie czasami wspominana przy opisywaniu biografii innych. Byłam ciekawa tej kobiety, która potrafiła tak zafascynować Endré Ernő Friedmanna, bo tak naprawdę nazywała się Capa. A ten doskonale brzmiący marketingowo pseudonim wymyśliła właśnie ona. Zresztą sobie też, bo nazywała się Gerta Pohorylle. Żyli w niezwykle okrutnych, ale i ciekawych czasach, zwłaszcza dla fotografów, a oni chcieli i uczestniczyli w wielu ważnych europejskich wydarzeniach.
Ta opowieść mogłaby być bardzo interesująca, ale... nie jest. Razi zwłaszcza styl, bardzo egzaltowany. Nie brakuje zdań w stylu: "dni trwały równie krótko jak lot jaskółki" oraz ciagnących się ckliwych wynurzeń.
Autorka wskazuje na szereg przygotowań do pisania tej ksiazki, ale czytając ją trudno w to uwierzyć. Szkoda bo potencjał tej historii był bardzo duży. W sumie książkę polecam, aby niektóre jej części przeczytać, a inne jedynie przekartkować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz