niedziela, 17 września 2017

Tilar J. Mazzeo: Hotel Ritz. Życie, śmierć i zdrada w Paryżu

Hotel Ritz. Życie, śmierć i zdrada w Paryżu

Tilar J. Mazzeo

tłumaczenie: Miłosz Habura 

Wydawnictwo: Znak

ocena: 6,8/10 




Szukałam ksiazki zabawnej, lekkiej, którą dobrze się czyta leżąc przy basenie, ale która nie jest tylko wypełnieniem czasu. Po przeczytaniu opisu na IV stronie okładki miałam pewne wątpliwości, ale spotkało mnie bardzo pozytywne rozczarowanie. W książce, co ważne wspartej rzetelnymi badaniami (!), ciekawie opowiedziano nie tylko historię samego hotelu Ritz, jego twórców i wyjątkowych gości, ale opowiedziano także historię, zwłaszcza okresu II wojny światowej, w tym szerokim, politycznym wymiarze. 
Oczywiście część zajmują też opowieść "kto z kim", w tym m.in. Ingrid Bergman, Coco Chanel, Marlena Dietrich, Ernest Hemingway, Marcel Proust i Irwin Shaw. Przytoczono również wiele anegdotycznych sytuacji, i chociaż niektóre są już powszechnie znane, to nadal się dobrze o nich czyta:)
Książka nie jest pozbawiona również o wiele poważniejszych uwag, nie pozbawionych ironii, dotyczących m.in przyczyn postaw francuskiego społeczeństwa w czasach II wojny światowej. Przytoczone w bardzo przystępnej formie mogą zachęcić do dalszej lektury.




Książkę dobrze się czyta i chętnie sięgnę po inne pozycje tej Autorki. Polecam na urlop i nie tylko!

wtorek, 12 września 2017

Susana Fortes: Czekając na Roberta Capę

Czekając na Roberta Capę

Susana Fortes

tłumaczenie: Weronika Ignas-Madej  

Wydawnictwo: Muza

ocena: 5/10 




Historia zwiazku Gerdy Taro i Roberta Capy. I o ile on jest powszechnie znanym, jednym z najwybitniejszych fotoreporterów, to jej postać jest jedynie czasami wspominana przy opisywaniu biografii innych. Byłam ciekawa tej kobiety, która potrafiła tak zafascynować Endré Ernő Friedmanna, bo tak naprawdę nazywała się Capa. A ten doskonale brzmiący marketingowo pseudonim wymyśliła właśnie ona. Zresztą sobie też, bo nazywała się Gerta Pohorylle. Żyli  w niezwykle okrutnych, ale i ciekawych czasach, zwłaszcza dla fotografów, a oni chcieli i uczestniczyli w wielu ważnych europejskich wydarzeniach. 




Ta opowieść mogłaby być bardzo interesująca, ale... nie jest. Razi zwłaszcza styl, bardzo egzaltowany. Nie brakuje zdań w stylu: "dni trwały równie krótko jak lot jaskółki" oraz ciagnących się ckliwych wynurzeń. 


Autorka wskazuje na szereg przygotowań do pisania tej ksiazki, ale czytając trudno w to uwierzyć. Szkoda bo potencjał tej historii był bardzo duży. W sumie książkę polecam, aby niektóre jej części przeczytać, a inne jedynie przekartkować.